sobota, 4 maja 2013

Rozdział drugi.


*Melanie*
Są dni w których nie wiemy jak postąpić, dla mnie to był taki dzień. Z jednej strony Liam. To on pokazał mi ze jest więcej niż jedno wyjście, zawsze był. Opiekował się mną jak brat, wspierał. Andrew... Pomimo, ze niejednokrotnie mnie zawiódł, pobił, ale był moim chłopakiem powinniśmy sobie ufać, wiele ze sobą przeszliśmy. Powinnam uwierzyć, ze nigdy mnie już nie uderzy, ale nie potrafiłam. Serce podpowiadało mi, czy go posłuchałam?
Nie zwracając uwagi na ich kłótnie, udałam się do łazienki gdzie się przebrałam i przeczesałam włosy. Z powrotem weszłam do pokoju, gdzie chłopcy na mnie spojrzeli. Zobaczyłam ból w oczach Liam'a. Wiedział, ze idę z Andrew'em. Starałam się nie płakać, podeszłam do Liam'a i po prostu przytuliłam.
- Dziękuję. - chłopak dotknął moją dłoń, a mnie ponownie z jego powodu przeszedł dreszcz. - Widzimy się w pracy. - wyszeptałam i razem z moim chłopakiem wyszłam z budynku.
- Melanie. - usłyszałam głos Andrew'a. Podszedł do mnie i złapał za dłonie. Spojrzał prosto w oczy. - Ja muszę ci coś powiedzieć. - wymamrotał, widać było ze to nie łatwy dla niego temat. - Ja jestem taki bo... pamiętasz kiedyś mówiłem, ze moi rodzice mnie zostawili bo mieli trudną sytuację finansową i przez to mieszkałem w domu dziecka. Prawda była inna. - chłopak na chwilę przerwał - Ojciec był alkoholikiem, bił mnie i matkę. Przez to mnie odebrali. Wciąż o tym myślę... Nie chcę być taki jak on, bez ciebie sobie nie poradzę. - powiedział łamiącym się głosem. Po moich policzkach popłynęły łzy, przestałam być wściekła. Zrobiło mi się go zal.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
- Sam nie wiem. - opowiedział, a ja go przytuliłam. - Przepraszam kochanie. Zmienię się obiecuję. - kolejny raz pokazałam moją słabość, może była to tez naiwność? Wtedy jeszcze nie wiedziałam.

*23:55*
- Jeśli cokolwiek będzie się działo powiedz mi dobrze? - zapytał zatroskanym głosem Payne.
- Obiecuję. - lekko się uśmiechnęłam i wyszłam z imprezy. Rozejrzałam się w około w poszukiwaniu Andrew'a który miał na mnie czekać. Myśląc, ze go nie ma udałam się w kierunku mieszkania dostrzegłam jakiegoś chłopaka, wręczającego coś dziewczynie w lokach, nie zobaczyłam jej twarzy gdyz był ciemno, ale po chwili chłopak ruszył w moją stronę, jak myślałam był to Andrew.
- Kto to był? - zapytałam
- Pytała o jakąś knajpkę. - nie uwierzyłam, ale nie chciałam z nim o tym teraz rozmawiać.
Wróciliśmy do mieszkania, w którym panował porządek. - Obiecałem, ze się zmienię... - chłopak lekko się uśmiechnął i zaczął mnie całować, a ja nie miałam nic przeciwko...


*Florence*
Obudziły mnie promienie słońca, wpadające przez okno, które ktoś odsłonił. Było to dziwne, bo ja przecież mieszkałam sama. Z zamkniętymi jeszcze oczami, ziewnęłam i podrapałam się po głowie. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że nie jestem u siebie.
- Kurwa mać! - krzyknęłam i walnęłam pięścią w kołdrę. Nie poczułam koło siebie żadnego ciała, więc się trochę wystraszyłam. Gdzie ten kretyn się podział? Owinęłam się kołdrą i poszłam szukać swoich ubrań. Jak na złość ich nie znalazłam. Zeszłam po schodach do salonu i usiadłam na fotelu. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Zdenerwowana, mocniej ścisnęłam kołdrę. Do pokoju wszedł Mulat. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się pod nosem i do mnie podszedł.
- Jak się czuje moja księżniczka? - usiadł na oparciu fotela i chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
- Chyba zapomniałeś, że już nie jestem pijana. - uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie.
- Och, no tak. Flor, bo wiesz... - chciał coś powiedzieć, ale chyba nie za bardzo wiedział jak zacząć. - ty nie jesteś chora?
- Nie. - ucięłam lodowatym tonem. - Gdzie są moja ubrania?  - chciałam jak najszybciej zmienić drażliwy dla mnie temat. Za kogo on się uważa, żeby wtrącać się w moje życie?
- Odłożyłem je na krzesło w sypialni.
Lekko skrępowana wstałam i poszłam się przebrać. Kiedy zeszłam z powrotem do salonu, usłyszałam jakiś kobiecy głos. Wychyliłam się zza ściany, aby zobaczyć z kim rozmawia Zayn. Moim oczom ukazała się drobna blondynka, miała może z 19 lat.
- Kochanie, nie wpuścisz mnie? - dziewczyna chciała wejść do środka, ale Mulat uniemożliwił jej to ruchem ręki.
- Boli mnie głowa, przyjdź jutro, Perrie.
Udaje sukinsyn jebany, pomyślałam. Byłam wkurzona na maksa. Dałam się wykorzystać jak mała dziewczynka. Jaka ja jestem głupia. Po za tym, co ja sobie myślałam, że on może być mój? Jestem tylko głupią anorektyczką. Tak, właśnie, jestem anorektyczką. Ana jest moją przyjaciółką, powoli mnie zabiera, bo.. bo nie lubi mnie po prostu.. i tyle.
- No dobrze, tylko weź tabletki, żeby jutro cię nie bolała. - przytuliła go i poszła.
Mulat odetchnął z ulgą i rzucił się na kanapę.
- Czyżbyś zapomniał mi powiedzieć, że masz dziewczynę? - zapytałam z sarkazmem.
- Flor, to nie tak.
- Myślałam, że zostały w tobie resztki przyzwoitości, jak widać, myliłam się. Żegnaj. - spuściłam głowę i wyszłam z domu chłopaka.
Jestem żałosna, a on jest debilem.
Doszłam do swojego domu i zaczęłam płakać. Nie wiem dlaczego, z powodu urażonej dumy? Wstydu? Krzyczałam, po policzkach spływały mi łzy, jak żarzące się węgielki, parzyły moją skórę. Sięgnęłam po nóż, znowu byłam bliska załamania. Jestem taka brzydka. Jednej szkarady mniej na świecie, pomyślałam. Podeszłam do wielkiego lustra, które było wmontowane w ogromną garderobę.
- Jak on mógł na mnie spojrzeć? - wyszeptałam, przyglądając się swojej załzawionej twarzy.
Pewnie się teraz śmieje i zaznacza w kalendarzu, że przeleciał kolejną głupią laskę. Usiadłam pod ścianą, wzrok wbiłam w podłogę i zaczęłam się śmiać. Śmiać z własnej naiwności i głupoty. Spojrzałam na nóż w mojej ręce i nagle tak cicho się zrobiło. I tak smutno. I rozżalone serce się odezwało. I znowu rozsądek wziął górę nad emocjami. Na szczęście.
__________________________________________________________________
Unobalanced: Przepraszam za błędy jeśli takowe się zdarzyły, nie chce mi się tego czytać i sprawdzać.
Meow: Następny rozdział powinien pojawić się szybciej. Pozdrawiam ;*

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział pierwszy.

*Florence*
- Zostawiła mnie i sobie poszła. - mruknęłam, nerwowo wyciągając papierosa z kieszeni.  Szukałam jeszcze swojej zapalniczki, ale ktoś musiał mi ją zakosić. Zdenerwowana brakiem nikotyny kopnęłam kamyk.
Było ciemno i zimno, a ja na sobie miałam tylko jakiś cienki żakiet, kiedy tak się nad sobą użalałam, zobaczyłam jak jakaś postać zmierza w moją stronę. Automatycznie chciałam uciec, ale zamiast jakiegoś obcego mężczyzny, zobaczyłam tego kolesia z klubu. W sumie to on też było obcy, ale gdyby chciał mi coś zrobić to zrobiłby to wcześniej, prawda? Oby. Spojrzał na moją dłoń w której trzymałam fajkę i uśmiechnął się pod nosem.
- Tego szukasz? - pomachał mi moją zapalniczką przed oczami.
- Oddawaj! - krzyknęłam i chciałam mu ją wyrwać, ale zamiast tego nadepnęłam na sznurówkę buta i poleciałam do przodu. Ten debil zamiast mnie złapać, jak to zwykle bywa na tych gównianych, romantycznych filmach, zaczął się śmiać.  Nie, śmiać to mało powiedziane, on zaczął rżeć jak jakiś psychol.
- Może być mi kurwa pomógł?! - krzyknęłam, próbując pozbierać się z podłogi.
- Hmm..- udawał, że myśli. Ciekawe czy coś tam w tej makówce ma, oprócz zeschniętego orzeszka. - Nie. - zaśmiał się i podpalił papierosa.
- Zapamiętam to sobie. - warknęłam i podniosłam swoje ciało do pionu.
- Idziemy do mnie? - wypalił.
- Że co? - ze zdziwienia otworzyłam usta.  Nie no, tego było  za wiele. Co on sobie myśli? Że jak jest cholernie przystojny to może wszystko?
- Tylko na drinka. - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego samochodu. Matko, co ja robię? 

*2 godziny później*

- Skąd jesteś? - posłał mi jeden ze swoich "firmowych" uśmiechów.
- Z Hiszpanii.
- Hmm... podobno hiszpanki są dobre w łóżku.
- Nie sprawdzałam. - parsknęłam śmiechem. W tej chwili nie bardzo przejmowałam się tym, że Mulat chce mnie zaciągnąć do łóżka. Alkohol sprawił, że Zayn wydawał mi się co najmniej sympatyczny.
- Może ja sprawdzę. - szepnął mi do ucha i przejechał dłonią po moim policzku. Pod wpływem jego dotyku moje ciało zadrżało i automatycznie zaschło mi w ustach. Oddychaj Flor, oddychaj. Moja buntownicza natura kazała go uderzyć. Wymierzyć siarczysty policzek, ale ja chciałam go pocałować. On zrobił to pierwszy. Wpił się zachłannie w moje usta.
- Jak się tutaj znalazłaś? - wymruczał pomiędzy pocałunkami. Nie odpowiedziałam, a Zayn nie spytał ponownie. Nagle wstał z kanapy i wziął mnie na ręce. Spojrzałam na niego zaskoczonym wzrokiem.
- Chyba nie chcesz robić tego tutaj. - powiedział, widząc mój dziwny wyraz twarzy. Z uśmiechem niewinnej dziewczynki pokręciłam głową na nie. Wszedł ze mną po schodach i niezdarnie otworzył drzwi do sypialni. Zatrzasnął je nogą i przyparł mnie do ściany. Jedną ręką objął moją talię, a drugą oparł o ścianę. Zsunął ramiączko mojej bluzki, potem drugie. Robił to powoli, ale subtelnie. Popatrzał w moje oczy i posłał mi arogancki uśmiech. Zaczął całować moją szyję, zostawiając malinkę. Zdarł ze mnie bluzkę i cofnął się krok w tył. Pożerał moje ciało spojrzeniem, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę łóżka.....
(koniec teatrzyku zboczuchy! XD)


*Melanie*
Weszłam do mieszkania w którym unosił się zapach alkoholu i papierosów, mimowolnie się skrzywiłam. Udałam się do salonu i pootwierałam wszystkie okna. Po chwili spojrzałam na pomieszczenie... Ubrania na ziemi, butelki po alkoholu i niedopałki papierosów. Nie chcąc dłużej przyglądać się temu, poszłam w stronę łazienki w celu wzięcia prysznica  udając ze nie widzę goniącego mnie spojrzenia Andrew'a. Poczułam jego dłonie na biodrach i usta na szyi.
- Nie przywitasz się ze mną skarbie? - usłyszałam jego spokojny głos i odwróciłam się w jego stronę. On delikatnie musnął moje usta a ja się odsunęłam. - Co jest?
-Co jest? Ty jeszcze pytasz?! Ty ciągle chlejesz! Jesteś cały dzień w domu i nie łaska posprzątać?!
- Melanie...
- Nie przerywaj mi ! - Warknęłam - przez ciebie rodzice się do mnie nie odzywają... I na dodatek wpędziłeś mnie w to gówno!
- Ja wiem co zrobiłem... - Momentalnie okazał skruchę jednak tak jak myślałam, nie była prawdziwa. - Ale czy ja wpychałem ci narkotyki do gardła?! Kazałem ci brać ?!- impulsywnie popchnęłam chłopaka, czego pożałowałam. Jedną ręką złapał mnie za dłoń, a drugą uderzył w twarz... W brzuch, a kiedy się przewróciłam kopnął w niego jeszcze mocniej... Jak wtedy... Później uderzył mnie w plecy... Znowu. Nie wiem który ból był mocniejszy fizyczny, czy psychiczny? Właśnie uderzała mnie osoba która twierdziła, ze mnie kocha, dla której ponoć jestem ważna  Chłopak przestał, usiadł obok mnie i zaczął płakać, pierwszy raz widziałam jak płacze. Szybkim ruchem wstałam.
- Przepraszam kochanie... Przepraszam... - wyszeptał, a ja wybiegłam z mieszkania. Biegłam przez uliczkę, na której nikogo było, unosiła się tylko mgła. Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś postać idącą za mną, chciałam przyspieszyć jednak potknęłam się o coś i upadlam, nie miałam siły już wstać. Zamknęłam oczy i poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Strach opanował mnie całą, z mojego gardła nie umiał się wydobyć nawet szept.
- Nic ci nie jest? - usłyszałam znajomy mi męski głos, odwróciłam się i spojrzałam na Liam'a. - Melanie?! Co ci jest?! - chłopak podniósł mnie.
- Andrew on.... - powiedziałam płaczącym głosem...
- Opowiesz mi jutro. - powiedział spokojnie. - Chodź do mnie.

Weszłam do niemałego mieszkania, które urządzone było nowocześnie. Payne zaprowadził mnie do swojej sypialni. Podał mi jakieś ubrania, a ja poszłam do toalety i wzięłam prysznic. Zdałam sobie sprawę jak bardzo pokaleczone jest moje ciało. Jednak to już nie bolało, pozostanie to jednak w mojej głowie, na zawsze...
Ponownie weszłam do sypialni szatyna i usiadłam na łóżku  Chłopak bez słowa podszedł do mnie i spojrzał głęboko w oczy. Po moich policzkach popłynęły łzy. Podniosłam trochę koszulkę którą miałam założoną pokazując mu sińce. W oczach chłopaka zobaczyłam współczucie. Przejechał palcem po ranach, a moje ciało zadrżało. On uśmiechnął się pod nosem. Położyłam się na łóżku, a on pogłaskał mnie po głowie.
- Miłych snów Melanie. - wyszeptał i wyszedł.

Usłyszałam krzyki, które zmusiły mnie do otwarcia oczu, którymi krążyłam po pomieszczeniu. Chwilę później usłyszałam otwieranie się drzwi, a w nich Andrew;a.
- Mel, chodź idziemy do domu. - warknął i szedł w moją stronę, jednak powstrzymał go Liam, który złapał go za ramię.
- Zostaw ją. - wysyczał i pociągnął chłopaka do tyłu.
- To jest moja dziewczyna i mam prawo... - chłopak nie dokończył, gdyż przerwał mu Liam.
- Ją bić. - na te słowa brunet odwrócił wzrok. Po chwili między nimi rozpoczęła się kłótnia. Usiadłam na łóżku chwytając rękoma kolana. Andrew rzucił się na Liam'a, jednak rozdzielił ich Zayn który wbiegł do pomieszczenia.
- Skończcie! - krzyknął - Popatrzcie co zrobiliście! - Mulat wskazał na mnie. Z niedowierzaniem na niego spojrzałam, czy ten wredny sukinsyn, pokazał swoje oblicze?

Unobalanced: nie wiem co mam napisać, więc jeśli będziecie mieli jakieś pytania: ask.fm
Meow: Hej, sory ze przez prawie dwa miesiące niczego nie było, ale jak już wcześniej napisałam miałyśmy pewne problemy. Następny rozdział powinien pojawić się szybciej. 

poniedziałek, 25 marca 2013

WAŻNE

Na samym poczatku przepraszam, że nie dodawałyśmy nic miałyśmy pewne problemy...
Chciałabym aby osoby które blog IRRESISTIBLE (jestemnormalnaonedirection.blogapot.com) aby napisały pod tym postem że czytają ponieważ ta osoba z powodu tego, że mało osób to czyta usunęła bloga.
PROSZĘ!!
Meow

niedziela, 17 lutego 2013

Prolog

*Florence*
Stałam się przezroczysta. Wypełzał ze mnie fragment ciała, choroby, poświaty złych myśli. Przez pierwsze kilka chwil było pięknie, żadnych zmartwień ani nawet jednej okropnej myśli. Nawet nie przeszkadzało mi już moje ciało. Wtedy było świetnie, ale potem coś się zjebało. Poczułam zapach stęchlizny. Widziałam trumnę, widziałam siebie! Leżałam tam, piękna, chuda... Ktoś zaczął szarpać mnie za ramię. Odwróciłam się i omiotłam nieprzytomnym spojrzeniem przystojnego Mulata. Wydawało mi się, że skądś go znam, ale nie umiałam sobie nic przypomnieć. Zaczął krzyczeć, że coś mu ukradłam, a ja znowu miałam omamy. Tym razem zobaczyłam trupy. Tańczyły przed moją trumną. To było okropne!  Na czaszkach miały pozakładane maski różnego koloru, a na nich było napisane "śmierć". Przyglądałam się im w skupieniu, miały takie chude postawy. I nagle przypomniałam sobie, że Ana* też może mnie doprowadzić do tego, że będę wyglądać tak jak one. Już wiem skąd go znam! To jemu wzięłam kokainę. Hmm.. znalezione nie kradzione, prawda? Ale chłopak nie chciał odpuścić. Wrzeszczał, że mam mu ją oddawać, a ja jej już nie miałam.
- Widziałam nas...umierających- zaśmiałam się.
- Boże dziewczyno ile ty tego wzięłaś? - złapał się za głowę i zaczął kogoś wołać. Niestety na próżno, bo znajdowaliśmy się w klubie, a muzyka była naprawdę głośna. Mulat zaczął machać rękami i wtedy dziewczyna, którą wołał go zobaczyła. Spojrzałam na nią. Była ubrana w fioletową, koronkową sukienkę i czarne buty na obcasie.
- Co się stało? Kolejną przeleciałeś? - zaśmiała się.
- Nie pierdol. Ona wzięła moją kokę i chyba wciągnęła całą.
- Trzeba było jej pilnować.
- Umieramy? - zapytałam.
- Widzisz? Zobacz jakie ma źrenice. A jeżeli jej się coś stanie?
- Dobra, zabieramy ją do siebie, bo tutaj jest za dużo ludzi. - stwierdziła brunetka, a chłopak wziął mnie na ręce. Czułam się świetnie. Jakbym latała. W pewnym momencie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Ja spadam? Boże, ja nie chcę umierać! Ratuj! Pomóż! Daj mi trochę czasu, żebym nauczyła się umierać...

*Melanie*
- No i moja działka poszła - warknął chłopak siadając na skórzanym fotelu.
 Po tym jak szatynka zasłabła wzięliśmy ją do domu Mulata, nie bardzo mu się to podobało, ale nie mieliśmy wyjścia.
- Ja pierdole Zayn! Jej może się coś stać, a ty myślisz tylko o tym, że przepadła ci działka?! Ogarnij się! - warknęłam i zaczęła lekko klepać dziewczynę po twarzy, ta po chwili usiadła i spojrzała na Malik'a - Nic ci nie jest ? - szatynka próbowała wstać jednak po chwili zrezygnowała i złapała się za głowę, a Mulat podał jej wodę.
- Zwrócę ci kasę - mruknęła, a w oku chłopaka pojawił się niespodziewany błysk.
- Jest inny sposób.. - zaczął z chytrym dobrze znanym mi uśmiechem. - Co ty na to, żeby zostać dilerem?
- Ona nie będzie sprzedawać narkotyków. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby - Masz. - rzuciłam mu pieniądze i odprowadziłam dziewczynę. Nie mogłam pozwolić żeby ją w to wciągnęli, byłaby od nich zależna jak ja. Żaden sprzeciw, bo ci grozili. Sama tego chciałam, nikt nie kazał mi brać i narobić sobie tych długów, ale jeżeli weźmiesz raz, chcesz więcej i więcej. Nie potrafisz przestać, uzależnienie to choroba, z którą nie wygrasz bez pomocy innych.Ja nie miałam kogoś, kto by pomógł mi z tym walczyć, wokoło otaczali mnie tylko ćpuni, kolejne słabe osoby, które zatopiły smutek w używkach. A może to dało mi motywacje? Mi się udało, jednak nie potrafię pomóc innym, wpędzam ich w to bagno.
 To tak jakbyś trzymał kwiat róży i kolce wbijały ci się w dłoń tworząc rany, a ty ściskałeś ją jeszcze mocniej patrząc na krew która powoli spada na ziemię. A ja go puściłam, jednak rany nie zniknęły, nie znikną dopóki będę wkładać róże w ręce innych...
- Melanie do cholery co zrobiłaś?! - usłyszałam krzyk Zayn'a a potem poczułam jak ściska mój nadgarstek.- Potrzebujemy dilerów! Czym będzie ich więcej tym szybciej skończysz! Nie będzie już to dla ciebie pokusą!
- Nie biorę! Jestem czysta! - krzyknęłam i wbiłam paznokcie w jego rękę, w końcu prawdziwa ja, w końcu silniejsza...  Wściekły Mulat wyszedł z pokoju klnąc pod nosem. Ten chłopak pomimo tego, że wydawał się być wredny, chamski i arogancki naprawdę był dobrym człowiekiem, jednak nie chciał tego pokazać. Nie chciał by poznali go takim, jakim jest.
 Ponownie udałam się na imprezę. Narkotyki jak zawsze zeszły szybko, momentami było mi szkoda tych ludzi, a zwłaszcza tych, którzy dopiero zaczynali... Właśnie wychodziłam kiedy zobaczyłam Liam'a niemal skulonego w kącie. Jest to jeden z moich ''szefów'' tylko łagodniejszy... Niegdyś odpowiedzialny i poważny... Narkotyki potrafią poprzestawiać w głowie, ale on już nie brał, obiecywał.
- Ja już nie wytrzymam - powiedział i wyciągnął woreczek z białymi tabletkami, ale ja nie chciałam by ponownie się zepsuł. Złapałam za jego dłoń.
- Wiesz, że to cię niszczy. Ale to twoje życie, rób z nim co chcesz. - powiedziałam cicho i wyszłam z budynku.


Unobalanced: 
Ana* - tak Florence nazywa swoją chorobę, więcej dowiecie się czytając następne rozdziały.
Witam. W opowiadaniu "wcielam się" w Florence. Nie będę się przedstawiać, bo nie widzę w tym sensu. Bye. ;* 

Meow :
Hej. W tym blogu będę opisywać zdarzenia związane z Melanie. Ta GORSZA część opowiadania moja, zawsze. Pa ; > 
+ Jeśli pod rozdziałem pojawi się ze lepiej pisze to sprawka Unobalanced więc to zignorujcie ;)